sobota, 20 października 2018

Jak pech to pech, ale uśmiech też się przyda. "Kłopoty mnie kochają" Joanny Szarańskiej




Autor: Joanna Szarańska
Tytuł: Kłopoty mnie kochają I tom cyklu Kronika pechowych wypadków
Gatunek: Literatura obyczajowa
Forma: Powieść, komedia z wątkiem kryminalnym
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Rok wydania: 2018
Moja ocena: 7/10


Jeśli odpoczynek i relaks z książką, to na pewno z tą autorstwa Joanny Szarańskiej. Czasem trzeba po prostu zapomnieć o całym świecie, wysiąść na stacji Lipówka, odwiedzić domek na wzgórzu i poznać jego mieszkańców. Spokojnie, nie spotkacie tam rudowłosej Ani, ale babcię Łyczakową i jej wnuczkę, Zojkę, która… podobnie jak Ania ma talent do pakowania się w kłopoty. Nie urastają one jednak do rangi dramatów, ale zostają w pewien sposób oswojone, ośmieszone.

Zojka jest absolwentką dziennikarstwa, ale, jak wielu młodych ludzi, ma problem ze znalezieniem zatrudnienia. Chciałaby coś osiągnąć, tylko nie dostała szansy. Odebrała natomiast telefon od matki, która nakazała jej wracać do domu i zaopiekować się babcią. Zojka, z braku innych opcji, jedzie do rodzinnej Lipówki. Tylko na chwilę. Pech, a raczej makabryczne znalezisko w torebce, sprawia, że jej pobyt na wsi się przedłuża. Bohaterka staje się główną podejrzaną o morderstwo.

Znalazła się w niewesołej sytuacji, ale ponieważ sama jest postacią niezwykle komiczną, czytelnik w jej obecności nie ma czasu na smutek czy strach. Kryminał na wesoło? Coś w tym jest, chociaż motyw zbrodni był jak najbardziej poważny. Można by tam wpleść wątek psychologiczny, ale autorka postanowiła czytelnika zabawić, a nie przytłoczyć ciężkimi osobowościami. Jak widać wszystko można powiedzieć na wiele sposobów. Joanna Szarańska, wplatając do fabuły i narracji elementy komizmu, zrobiła ze zbrodni komedię pomyłek. Powieść czyta się szybko, z lekkim uśmiechem na ustach. Obcowanie z bohaterami sprawia niemałą frajdę. Tak, zostali oni nieco przerysowani, nakreśleni jakby za grubą kredką, jedne ich cechy urosły do rangi karykaturalnych, inne pozostały w cieniu. Przyznam szczerze, że odkrywanie tych innych sprawiało mi ogromną przyjemność.

I tylko czasami w mojej głowie zapalało się czerwone światełko. Bo Zojka niebezpiecznie przypomina Kalinę, bohaterkę cyklu  Kalina w malinach. Mają nie tylko bardzo wiele cech wspólnych, ale też są tak samo postrzegana przez potencjalnych kandydatów na partnerów: głupiutkie, nieznośne dziewczynki, które można bezkarnie lekceważyć. Kobiety charakterne? No nie wiem…  Wiem natomiast, że miło spędziłam czas w towarzystwie Zojki.

De ja vu w konstrukcji głównej bohaterki w pełni mi zrekompensowała postać babci Łuczakowej. Łamie ona wszystkie znane mi stereotypy, w które może być wpisana rola babci. Starsza schorowana pani? Może i tak, ale przede wszystkim pełna życia, przebojowa kobieta, która zamiast o chorobach i lekach woli rozmawiać o zbrodniach. Bohaterka nieszablonowa, przebojowa, pełna energii, a jednocześnie posiadająca mądrość życiową oraz ciepło charakterystyczne dla każdej babci.

Kłopoty mnie kochają jest powieścią idealną na chwilę zapomnienia, wytchnienia po ciężkim dniu. Poprawia nastrój, pozwala wejść w inny, lepszy świat, w którym problemy są łatwiejsze do rozwiązania. Jako komedii — idealnie spełnia swoją rolę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz