Autor: Magdalena Wala
Tytuł: Rozalia
Gatunek: Literatura współczesna polska
Forma Powieść obyczajowa, romans historyczny
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Rok wydania: 2017
Moja ocena: 6/10
Rozalia jest
kontynuacją powieści Marianna (recenzja tutaj),
aczkolwiek można ją czytać osobno, bez większej szkody dla rozumienia tekstu.
Jest to historia autonomiczna, a wydarzenia fabularne, które czytelnik powinien
znać/pamiętać, zostają przez autorkę dyskretnie wspomniane.
Magdalena Wala osadziła akcję powieści w Polsce rządzonej
przez zaborców. To, że nie ma ojczyzny, nie oznacza jednak, że nie ma też
Polaków. Przeciwnie, myśl patriotyczna jest żywa i wciąż obecna w ludzkiej
świadomości.
Główną bohaterką powieści jest tytułowa Rozalia. Dziewczyna
w tajemnicy przed ojcem czyta Dziady
Mickiewicza i pragnie wesprzeć działalność konspiracyjną. Wszelkie spiski,
zrywy narodowe oraz wystąpienia zbrojne przeciwko zaborcom uważa za godne i
chwalebne. Pewnego dnia bohaterka podsłuchuje rozmowę ojca z Wrońskim,
Rosjaninem, który chełpi się tym, że jest wrogiem polskości. Moskal oczekuje,
że Rozalia zostanie jego żoną, w zamian on nie wtrąci do więzienia Szymona, jje
brata podejrzanego o działalność w ruchach konspiracyjnych. Ojciec dziewczyny
godzi się na te warunki. Bohaterka, przerażone perspektywą małżeństwa z
zaborcą, do tego z człowiekiem obleśnym i okrutnym, zwierza się matce. Rodzina wciela
w życie plan ratowania Rozalii. Czy dziewczynie uda się uniknąć małżeństwa ze
znienawidzonym człowiekiem? Tego nie zdradzę. Pewne jest jedno: Wroński tak
łatwo nie zrezygnuje z pięknej panny.
Urzekł mnie sposób, w jaki Magdalena Wala wykreowała charaktery
swoich bohaterek. Są to osobowości silne, potrafiące zadbać o swoje dobro i
zawalczyć o siebie. I chociaż mają wiele cech wspólnych, każda z nich jest
inna. Rozalia, która ze swoją myślą patriotyczną pretenduje do miana postaci
idealnej, wcale nie jest ideałem. Ma, oczywiście, cechy, które sprawiają, że
czytelnik czuje do niej sympatię, popiera ją, a nawet kibicuje działaniom. Nie
pozostaje jednak bez wad. Jest naiwna, żeby nie powiedzieć, że momentami
głupiutka, ma tendencję do pakowania się w kłopoty, a jej uległość czasami
nijak się ma do hardości ducha. Dzięki takiemu zabiegowi postać budzi całą gamę
emocji. Jest ciekawa i warta poznana.
I o ile ze stworzonymi przez Walę kobietami obcowałam z przyjemnością,
o tyle mężczyźni kompletnie jej się nie udali. Kanalie, egoiści, damscy
bokserzy oraz ludzie przekonani o własnej wyższości. Nawet główny bohater, Pan Tajemniczy,
który skradł serce Rozalii (i pewnie niejednej czytelniczki) nie budzi mojej
sympatii. Zastanawiałam się czasami, czy jego postępowanie względem Rozalii
wynika z uczucia, czy raczej z czystego egoizmu i próżności. Kiedy poznałam
powody jego tajemniczości nie mogłam powstrzymać myśli, że zachowywał się
trochę jak panienka na wydaniu, która chce za wszelką cenę ukryć swoje wady. I
już wtedy moja podświadomość go skreśliła. Może niechęć ma źródło w tym,
że po prostu było go w powieści za mało, za mało podejmował działań, nie dał
się dobrze poznać, a jego postępowanie... Chyba lepiej będzie, jak przemilczę swoje refleksje. Sytuację
odrobinę ratuje Michał, mąż Marianny. Dobre i to, chociaż on odegrał już swoją rolę w poprzednim tomie.
Niezwykłą gratką dla czytelników lubiących powieści
historyczne jest możliwość zapoznania się z życiem szlachty, ich codziennością,
obowiązkami, zwyczajami. Autorka opowiedziała też kilka ciekawostek związanych
z dbaniem o higienę osobistą, zdradziła, jak panie domu radziły sobie z
porządkami, czym myły okna, kiedy nie było niezawodnych płynów do szyb i jak dbały
o pościel. Z przyjemnością zajrzałam razem z bohaterkami pod dachy chłopów,
wzięłam udział i ich zabawach oraz poznałam trud pracy w domu i na roli.
Rozalia jest powieścią
dla czytelniczek ciekawych, jak kiedyś wyglądało życie kobiet, w jaki sposób
radziły sobie z codziennością i jakie miały sposoby na przechytrzenie mężczyzn.
Odrobina tajemnicy, powiew przeszłości oraz ponadczasowe emocje sprawiają, że książkę
czyta się z przyjemnością o odkłada z żalem, że to już koniec.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz