niedziela, 30 grudnia 2018

W miłości siła. "Cud grudniowej nocy" Magdaleny Majcher




Autor: Magdalena Majcher
Tytuł: Cud grudniowej nocy
Gatunek: Literatura współczesna polska
Forma: Powieść
Wydawnictwo: Pascal
Rok wydania: 2018
Moja ocena: 7/10


Moje przedostatnie spotkanie z twórczością Magdaleny Majcher nie skończyło się najlepiej. Nie zdołałam doczytać powieści, wydała mi się nudna, przegadana, pozbawiona akcji. Dlatego do Cudu grudniowej nocy podeszłam z pewną rezerwą. Miałam ją w zasięgu łapek już w listopadzie, a przeczytałam dopiero teraz. Bardzo tego żałuję.

Powieść opowiada o losach pięciu spokrewnionych kobiet, z których każda doświadczyła jakiejś tragedii. Każda ma własny pomysł na życie i chociaż są różne, może niekoniecznie pałają do siebie ogromną sympatią, łączy je miłość. Tak, można kogoś nie bardzo lubić, a po swojemu, czy też po ludzku kochać. Jest to miłość nieidealna, ale autentyczna i ujawnia się właśnie w sytuacjach kryzysowych, kiedy przychodzi choroba, gorszy dzień, zdarza się mały lub duży dramat.

Trwa przedświąteczne zamieszanie. Każda z bohaterek ma własny pomysł na spędzenie Wigilii. Niestety, nie wszystkie plany mogą zostać zrealizowane, bo czasem się wykluczają, czasem krzyżuje je złośliwy los. Autorka pokazuje, że w tym magicznym czasie nie dwanaście potraw na stole, odświętny strój i idealnie wysprzątany dom są najważniejsze. Liczy się miłość. To ona łączy ludzi. I liczą się ludzie, z którymi naprawdę chcemy spędzić ten czas.

Cud grudniowej nocy to wzruszająca powieść pokazująca, co naprawdę jest ważne w życiu. Przeczytałam ją z prawdziwą przyjemnością, chociaż mam nieodparte wrażenie, że jej tworzeniu towarzyszył przedświąteczny pośpiech. Mnogość wątków nie sprzyja ich rozwinięciu. Żaden nie został przedstawiony rzetelnie, a każdy miał potencjał. Niektóre wręcz domagają się kontynuacji. Bo kto powiedział, że powieść o Bożym Narodzeniu musi się kończyć w Wigilię, czyli na oczekiwaniu na narodzenie?

Zabrakło mi też wygładzenia redakcyjnego. Kilka razy imiona bohaterek zostały pomylone. I ten mega sztuczny zwrot „splotła ręce na wysokości piersi”… Aż zgrzytałam zębami nieustannie go czytając. Cóż, jak się człowiek spieszy, to skręca nogę.

Powieść na pewno warta uwagi. Nieprzesłodzona, ale wzruszająca, prawdziwa i pełna miłości. Nie ma tu happy endów na siłę ani sztuczności. Są ludzkie uczucia. W nich tkwi siła.


Miłego dnia :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz