Tytuł: Baśnik
Gatunek: Literatura współczesna polska
Forma: Powieść, powieść obyczajowa
Wydawnictwo: Książnica
Rok wydania: 2018
Ilość stron: 344
Moja ocena: 7/10
Dlaczego mężczyzna w związku powinien być starszy? Tutaj
zapewne pokutuje stereotyp, że jest on głową rodziny, a za wiekiem idzie dojrzałość,
większe doświadczenie życiowe i zawodowe. Mężczyzna musi coś osiągnąć, żeby móc
zapewnić żonie i dzieciom byt materialny oraz odpowiednią opiekę. Dzisiaj, w
dobie równouprawnienia wygodniej jest powiedzieć, że mężczyźni później
dojrzewają, więc wybierają młodsze partnerki, żeby być na tym samym poziomie
emocjonalnym. Jak jednak wyjaśnić zdradzanie młodszej (często sporo młodszej)
żony z jeszcze od niej młodszymi kobietami? Zatrzymaniem się w rozwoju, chęcią
karmienia własnego ego, ogólną niedojrzałością?
Beata Majewska w Baśniku
pokazuje, że dojrzałość niekoniecznie musi iść w parze z wiekiem. W opozycji
postawia dwóch bohaterów: Jerzego i Marcina.
Jerzy rozkochał w sobie sporo od siebie młodszą Basię. Czerpał
radość z tego, że dziewczyna spogląda na niego jak na młodego boga. Czuł się
kimś ważnym. Karmił swój egoizm jej uwielbieniem. A kiedy uwielbienie
spowszedniało, zaczął go szukać u innych, młodszych kobiet. Basia przestała być
ważna, a może nigdy nie była? Nie szanował jej, nie liczył się z jej uczuciami.
Nie zawahał się też zażądać rozwodu, chociaż była dla niego najlepszą żoną,
jaką potrafiła być. Czy kiedykolwiek ją kochał? A może kochał tylko jej
uwielbienie do siebie?
Marcin pokochał Basię, kobietę dojrzałą, z bagażem
doświadczeń, dwójką dzieci i blizną po cesarce. Chciał ofiarować jej siebie,
oczekując w zamian tylko miłości. Chociaż był od Basi o dziesięć lat młodszy,
miał w sobie pokłady dojrzałości pozwalające na walkę z jej uprzedzeniami, kompleksami
i niezdecydowaniem. Walczył, dopóki miał nadzieję, że kiedyś będą szczęśliwi. A
przecież nie musiał. Był młody, przystojny, wiele kobiet się za nim oglądało.
Mógł stworzyć związek zgodny z ogólnie przyjętymi i akceptowalnymi w
społeczeństwie stereotypami.
Właśnie, stereotypy… To jest to, co Baśnik ośmiesza i piętnuje w sposób bezlitosny. Basia jest typową Matką-Polką.
Nie pracuje, zajmuje się domem, mężem, dziećmi. Bez nich właściwie nie
istnieje. Nie ma pasji, zainteresowań, celów, o nic nie walczy, do niczego nie
dąży. Sensem jej życia jest usługiwanie rodzinie, a o sobie myśli tylko wtedy,
kiedy przypomni jej o tym przyjaciółka. Nic więc dziwnego, że kiedy mąż żąda
rozwodu, a córka postanawia zamieszkać z ojcem, świat Basi nagle traci sens.
Myślę, że kobiet takich jak Basia wciąż jest bardzo dużo i
właśnie dla nich jest Baśnik. Na pewno
utożsamią się z główną bohaterką, może nawet dostrzegą, jak bardzo mogą
irytować pewne zachowania i wyciągną wnioski. Bo trzeba wspomnieć, że chociaż
Basia jest w powieści przedstawiona jako
ofiara, to w pewnym sensie sama zapracowała na to, żeby tą ofiarą być. Jest
niezwykle irytująca w swoim służalstwie, uległości, w braku pewności siebie,
nawet w poddańczej miłości do dzieci. Zapomina o sobie, rezygnuje z własnego
życia, a bliscy skwapliwie z tego korzystają. Zgrzytałam zębami, czytając sceny
pokazujące ignorancki stosunek córki Basi do matki, do jej gościa, życia, które
próbuje sobie na nowo poukładać. Podobnych impertynencji nie było w relacjach z
ojcem.
Baśnik jest powieścią
dla kobiet. Bo tylko kobiety mogą poczuć emocje bohaterów i w pełni je
zrozumieć. A emocji znajdziecie w powieści naprawdę dużo. I będą odpowiednio zróżnicowane.
Miłej lektury i zaczytanego dnia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz